Truizm, truizm, truizm,..
Nie trzeba być biologiem , żeby dostrzec , że w przyrodzie działa dobór naturalny (to potrafią dostrzec już małe dzieci) i oddziałowuje na geny. To udowodnił już Grzegorz Mendel. Nie jest zagadką w jaki sposób frekwenjce zdobywają pewne geny, bo to wyjaśnia genetyka populacyjna (prawa Mendla), np. na ciemne ubarwienie. Nie jest zagadką to, dlaczego w określonych warunkach przeżywają ciemne motyle, białe zające czy szybkie lwy..Tajemnicą dla neodarwinizmu jest to : skąd motyle, zające i lwy wzięły się na siwiecie !
Rozwój genetyki molekularnej sposodował ,ze biologia ewolucyjna zajmuje się teraz ciekawszymi rzeczami, jak np. opisywane na racjonaliście.pl przykłady podważania modelu ‚Selekcyjnego wymiatania’ , czy rewolucja w pogladach na specjację roślin (dział ‚Nowinki’).
Informacja ciekawa, ale mało poznawcza (i w dodatku niepełna). Nie wiem w jakim celu Jerry Coyne odgrzewa te szkolne przykłady , ale mogę się tylko domyślać. Po prostu z braku lepszych potwierdzeń sytnetycznej teorii ewolucji.
A tutaj trochę inny punkt widzenia temat eksperymentów o których napisał Jerry Coyne:
creationism.org.pl/artykuly/MPajewski44?set_language=en&cl=en
www.racjonalista.pl/kk.php/s,1803
[b]Gen melanizmu znaleziony u krępaka brzozowego
Autor tekstu: Jerry Coyne
No cóż, gen właściwie został zlokalizowany, jeszcze nie zidentyfikowany. Ale wkrótce będzie.
Jest to historia o tym, co wielu ewolucjonistów uważa za najlepiej udokumentowany przykład doboru naturalnego w rzeczywistym czasie: ewolucji „melanizmu przemysłowego” (ciemna barwa w reakcji na zanieczyszczenie środowiska) u krępaka brzozowego, Biston betularia. Normalnym wyglądem tej ćmy jest biała barwa z czarnymi plamkami (przypominająca pieprz i stąd angielska nazwa pepper moth; ta postać jest także nazywana „typica”):
Na początku XIX wieku brytyjscy kolekcjonerzy znaleźli kilka całkowicie czarnych egzemplarzy (nazywanych „carbonaria”), z których pierwszego opisano w 1848 r., ale występowały bardzo rzadko: tylko w kilku setnych jednego procenta znalezionych ciem. (Brytyjczycy są sumiennymi entomologami-amatorami, a więc zebrane dane są całkiem dobre.) Późniejsze testy genetyczne pokazały, że różnica między carbonaria a typica była spowodowana jednym genem, z ciemnym kolorem jako dominującym.
Do 1898 r. częstotliwość występowania ciemnej postaci zwiększyła się skokowo, osiągając 98% w lasach wokół Manchesteru. Wzrosła także w innych częściach Anglii, szczególnie tych uprzemysłowionych. Na obszarach wiejskich częstotliwość występowania ciemnej odmiany była niższa. Ten skoordynowany wzrost w tak krótkim czasie wskazywał na działanie doboru naturalnego. Choć było kilka teorii, jak to działało, najbardziej prawdopodobne wydawało się wyjaśnienie, że jest to oparte na kamuflażu: w miarę jak uprzemysłowienie przyciemniało sadzą pnie drzew i zabijało porosty, typica nie była już dłużej mało widoczna na uprzednio jasnych drzewach (szczególnie na brzozach) i zamiast tego ciemna forma była teraz zakamuflowana. Oto kilka fotografii pokazujących, jak wyraźna jest ciemna postać na przyciemnionych pniach i jasna postać na normalnych drzewach bez sadzy:
Na każdym z powyższych zdjęć są dwie ćmy.
Kiedy Wielka Brytania w latach 1950 przyjęła Ustawę o Czystym Powietrzu, zanieczyszczenia zaczęły się zmniejszać i drzewa straciły swoją ciemną barwę: sadza zmyła się i wróciły porosty. I jak łatwo zgadnąć, zmiana barw cofnęła się: jasno zabarwione ćmy zaczęły powiększać swój udział w populacji, tak że częstotliwość postaci typica wynosi 90% na takich terenach jak Manchester, skąd niemal zniknęła przedtem. Oto jak te dwie odmiany wyglądają we współczesnym, niezanieczyszczonym lesie:
Jak powiedziałem, skoordynowany wzrost i spadek genów koloru w całej Wielkiej Brytanii wskazuje na działanie doboru naturalnego, którą to hipotezę poparły podobne zmiany w amerykańskim podgatunku B. betularia, szczególnie na zanieczyszczonych obszarach Michigan i Pensylwanii.
Hipotezę, że dobór barwy opierał się na żerowaniu — szczególnie przez ptaki drapieżne, które uwielbiają zjadać ćmy — testowali brytyjscy biolodzy, głównie Bernard Kettlewell z Oksfordu. Wypuścił on gromadę ciemnych i jasnych ciem w lasach zanieczyszczonych i niezanieczyszczonych. Jak się spodziewał, w każdym typie lasu złapał z powrotem ćmy, które pasowały do drzew, co sugerowało, że łatwo widziane ćmy częściej były zjadane. Jego ocena doboru przeciwko rzucającym się w oczy ćmom była dość silna: wyglądało na to, że ich rozmnażanie się stanowiło tylko połowę rozmnażania się zakamuflowanych ciem.
Należałem do surowych krytyków eksperymentów Kettlewella, które cytowano we wszystkich podręcznikach jako dowodzące działania doboru naturalnego w rzeczywistym czasie. Projekt jego eksperymentu miał kilka fatalnych błędów. Nowsze prace jednak pokazały, że martwe ćmy różnych kolorów przyszpilone do drzew różnych kolorów rzeczywiście wykazują spodziewane różnice w ilości ataków przez ptaki i że w przyrodzie ćmy rzeczywiście spoczywają na pniach i gałęziach drzew. A całkiem niedawno Michael Majerus z Cambridge University powtórzył eksperymenty Kettlewella z wypuszczeniem ciem, ale wykonał je poprawnie. I rzeczywiście znalazł spodziewane różnice wśród schwytanych z powrotem postaci ciemnych i jasnych. Niestety Majerus zmarł na międzybłoniaka zanim mógł opublikować swoje dane, a więc wyniki najmocniejszego testu na dobór w tym systemie nadal znajdują się — jeśli dobrze wiem — na stronach internetowych zamiast na stronach recenzowanych pism naukowych.
W każdym razie historia Biston betularia jest — obok pracy Grantów o ziębach na Galapagos — jednym z najlepiej zrozumianych przypadków doboru zachodzącego w „rzeczywistym czasie”. (Nawiasem mówiąc „melanizm przemysłowy” nie jest ograniczony do Biston betularia: około 70 gatunków łuskoskrzydłych także pokazuje podobne zmiany.) Brakuje tylko jednego kawałka tej historii: genetycznej podstawy różnic między jasnymi a ciemnymi postaciami. Jak powiedziałem, było wiadomo, że wynika to z jednego genu, z ciemnym „allelem” jako dominującym, ale natura tego genu nie była znana.
W tym tygodniu jednak artykuł w Science Arjen van’t Hoff i in. pokazuje, że uczynili oni wielki krok ku zidentyfikowaniu genu „melanizmu”. Autorzy zmapowali ten jeden czynnik genetyczny do małego odcinka chromosomu dzięki krzyżowaniu ciem jasnych i ciemnych, które różniły się wieloma markerami genetycznymi, i notowaniu, które markery genetyczne były skojarzone z kolorem skrzydeł w pokoleniach potomnych. „Gen koloru” mieścił się na małym odcinku chromosomu homologicznego do chromosomu 17 u Bombyx mori, ćmy jedwabnika, której genom jest zmapowany. Autorzy nie zawęzili jeszcze tego małego odcinka do konkretnego genu, bo jest to bardzo trudno zrobić i nie ma na tym odcinku żadnego oczywistego „genu-kandydata”, który wpływa na kolor.
Najciekawsze jednak jest to, że analiza genetyczna postaci o różnych barwach zebranych w całej Wielkiej Brytanii dała informację o ewolucyjnym pochodzeniu postaci ciemnej. Mogła powstać na dwa sposoby: albo pojedyncza, unikatowa ciemna mutacja w jednej ćmie carbonaria mogła rozprzestrzenić się na całą Wielką Brytanię, albo ta mutacja mogła powstać wielokrotne (każde jej powstanie, być może, utrzymywane w niskiej częstotliwości przez dobór naturalny przeciwko ciemnemu kolorowi), a wszystkie zaczęły wzrastać, kiedy zmieniło się środowisko.